Jeśli wydawało ci się, że w ostatnich dniach ceny ogórków w Petersburgu poszybowały do astronomicznych wysokości, to nie wydawało ci się: średnia cena warzyw na Haymarket waha się od 400 do 500 rubli za kilogram. W sklepach, aby klienci nie zemdleli z szoku, są sprzedawane kawałek po kawałku. „Fontanka” biegała po sklepach i dowiadywała się, co się dzieje.
„Ludzie nie mają pieniędzy”
Na Haymarket nie ma zapachu obfitości ogórków — sprzedawców oferujących warzywa szklarniowe można policzyć na palcach jednej ręki wśród wielu straganiarzy. Ale nawet ci, którzy odważyli się sprzedawać ogórki, mają do dyspozycji tylko dwie odmiany: gładkie z długimi pryszczami lub krótkie z pryszczami. Oba mają tę samą cenę — koszmar.
Unosząc zapraszająco brew, sprzedawca kiwa głową na swój produkt — krótkie ogórki z pryszczami za 450 rubli, nawet kwiatostany nie zdążyły się jeszcze rozpaść.
„Ogórki są właśnie takie. Teraz jest ich mało, więc jest drogo, to rynek. Gdy będzie dużo dostaw, będzie taniej. Za dwa tygodnie prawdopodobnie się pojawią – wyjaśnia sprzedawca w czerwonym swetrze.
W sklepie naprzeciwko są głodówki wyglądające na suchoty, miękkie, o chorobliwie bladej skórze. W dzień targowy takich ludzi bez wahania wrzucono by do kałuży z pomyjami, ale dziś dają za to 500 rubli. „Azerbejdżański”, sprzedawca uzasadnia cenę.
Na większości tacek w zasadzie nie ma metek z cenami – na tle pomidorów po 80 i bakłażanów po 100 rubli za kilogram „złote” ogórki wyglądałyby jak jawna kpina. – Klienci się boją i odchodzą – wyjaśnia niechętnie sprzedawczyni w zatłuszczonym fartuchu.
„Ich cena zakupu na podstawie wynosi 420 rubli. Wziąłem je wczoraj — nikt ich ode mnie nie kupił. Ludzie nie mają pieniędzy. Dziś postanowiłem się nie mieszać – przyznaje wąsik w dzianinowej czapce, który postawił na mandarynki i pomidory.
Sprzedawcy nie zamierzają obniżać ceny ogórków nawet nocą. Zasada „po prostu ujść na sucho i odzyskać przynajmniej coś” nie sprawdza się dzisiaj. „To nie jest dla mnie opłacalne. Tak, wolałbym zabrać je do domu” – mówi czarnobrewy sprzedawca na podwórku Apraksin.
Taki obraz na rynku, twierdzą straganiarze, utrzymuje się już piąty dzień. Zwykle ogórki trafiały do rosyjskiej kasy z Białorusi, Azerbejdżanu, Kraju Krasnodarskiego, ale teraz nie ma importu.
W sieciach handlowych asortyment jest szerszy, ale ceny starają się dobić do rynkowej poprzeczki. W „Rozdrożu” ogórki gładkie sprzedawane są po 190 rubli za 600 gramów, ogórki średnioowocowe z pryszczami – za 300. te kosztują 300 ruble za sztukę. W „Magnesie” powieszenie szklarni krótkoowocowych kosztuje 249 rubli za 84 gramów, korniszonki – 210 rubli za 450 gramów.
Skąd to pochodzi
Kiedy rosyjscy urzędnicy zaczęli wyginać palce, wyliczając sukcesy substytucji importu, ogórki były jednymi z pierwszych. Przy całkowitym zużyciu prawie miliona ton rocznie, 94% własnych, szacuje Instytut koniunktury na rynku rolnym (ICAR). Ponadto produkcja ogórków w 2022 roku pobiła wszystkie poprzednie rekordy — 885.7 tys. ton (+5.3% w porównaniu z rokiem poprzednim).
Tak wysokie osiągnięcia nieuchronnie doprowadziły do niespotykanie niskich cen detalicznych. Rosstat odnotował na początku września średnią cenę 66 rubli za kilogram w Petersburgu. To nie zdarzyło się w naszym mieście od 2017 roku, kiedy to za kilogram ogórków żądano średnio 62 rubli. Od tego czasu jest droższy. Dla porównania: w 2021 roku nie spadł poniżej 86. Ponadto w ubiegłym roku Rosja była znaczącym eksporterem ogórków. Na przykład do Polski wysłano co najmniej 3,500 ton ogórków (do października).
Tym bardziej gorzka jest teraz sytuacja na ogórkowej farmie, która według obecnych, dobrze odżywionych czasów może komuś wydawać się zgubna: w największych sieciach handlowych w większości zaprzestano ich sprzedaży za kilogram — pojedynczo lub w opakowaniach po 350–600 gramów.
Długoterminowe obserwacje cen ogórków pokazują, że zimą z konieczności stają się one droższe i to dwu-, trzykrotnie — to norma. Ekonomiczne wyjaśnienie tego zjawiska jest oczywiste — deficyt. Handlowcy na rynku, menedżerowie sieci detalicznych, menedżerowie i dystrybutorzy federalni mówią o tym różnymi słowami.
Dlaczego, u licha, gospodarka szklarniowa wykazuje tak dużą sezonowość, nie jest jasne, ale fakt pozostaje faktem. Gdzieś w październiku każdego roku w naszym kraju kończą się ogórki – niezależnie od tego, ile ich wyrosło w ciągu lata. Żadne zapisy produkcyjne szklarni, jak widać wyraźnie w tamtym roku, nie mają tutaj znaczenia. Po prostu się kończą i wszystkie - i gładkie, z pryszczami, korniszonami i wszystkim w ogóle. Nieuchronny wzrost zawsze zwalnia w pierwszym tygodniu lub dwóch stycznia, a potem znowu zawsze iz konieczności trwa dalej, i tak aż do końca lutego – początku marca. Wydaje się, że walka z tym zjawiskiem jest jak walka z samą zmianą pór roku.
Od czasów starożytnych deficyt na rynku krajowym był pokonywany przez import. Naturalnie i tutaj. Od października relatywnie zauważalny import ogórków z zagranicy rozpoczął się zgrabnie. Największymi dostawcami są Białoruś, Azerbejdżan, Chiny, Turcja. Białoruś się nie liczy, tam z ogórkami jest dokładnie tak samo jak u nas. Ale dostawy z ciepłych krajów niemal dosłownie powtarzają zakręty krzywej cenowej w naszych sklepach.
Jednak, jak pamiętamy, Rosja prawie zastąpiła przemysł ogórkowy zerowym importem. A nasz import ledwie sięga 5% popytu, co oznacza, że z trudem radzi sobie z funkcją regulatora cen. Ogórków chińskich, azerbejdżańskich i tureckich jest po prostu za mało i nie są one w stanie wpłynąć na apetyty krajowego producenta, który zimą wielokrotnie zawyża ceny. Jest na to oczywiście wytłumaczenie: ogrzewanie i oświetlenie szklarni zimą jest znacznie droższe niż latem. Nie mówiąc już o tym, ile kosztuje na południu. Przecież średni koszt kilograma ogórków z Chin to 1.64 dolara, z Azerbejdżanu — 1.5, a z Turcji — 0.84. Nie ma sensu porównywać tego z cenami w sklepach. Tworzą je zupełnie inne osoby i z zupełnie innych powodów.
Z ogrodu do kasy
Ogórki są dostarczane do petersburskich sieci handlowych i baz warzywnych przez gospodarstwo rolne „Wyborżec” — „lidera w produkcji świeżych warzyw i ziół w regionie północno-zachodnim”, czytamy na oficjalnej stronie internetowej firmy.
— Nasze ogórki regularnie trafiają do sieci handlowych, nie ma problemów, u nas wszystko super. Spójrz na przykład „Magnes”, „Pyaterochka”, „Dixie”, „OK”, „Tape”. Wszystkie mają własną markę, są produkty naszej produkcji i innych szklarni. Jakie zbiory fotografujemy codziennie? Różne odmiany na różne sposoby, nie mogę powiedzieć od razu” – powiedział Fontance dział sprzedaży Wyborga.
I bez względu na to, jak wspaniałe rzeczy dzieją się w szklarni w Wyborgu, nie mogą one nasycić petersburskiego rynku samymi ogórkami: jest wyraźnie mało ofert na rynku, nie ma ogórka.
Jedna z możliwych przyczyn załamania rynku ogórków w Rosji została opisana przez branżowe magazyny: napięta globalna sytuacja geopolityczna pozostawiła gospodarstwa szklarniowe Federacji Rosyjskiej bez funduszu zalążkowego. Z początku nie chcieli o tym rozmawiać z Fontanką w Instytucie Koniunktury na Rynku Rolnym, mówiąc o „wielu rzeczach”. Ale w końcu ustąpili i wymienili aż trzy potencjalne przyczyny upadku.
— Być może są problemy z materiałem siewnym, może import równoległy się nie udał, może przestali kupować z Europy, biorą trochę Chińczyków, trudno powiedzieć — powiedziała zastępca dyrektora generalnego Varvara Serdiukova.
Producenci ogórków potknęli się nie tylko o brak nasion — wielu z nich miało zimą tzw. remortgage. O tym powiedziano w agrokompleksie Ivanisovo w moskiewskim regionie Electrostal, który między innymi dostarcza ogórki do sklepów i rynków w Petersburgu.
— Takie ceny są nie tylko w Petersburgu, tak jest wszędzie — producent nie ma produktu, więc ogórek jest droższy od kawioru. Teraz nie wszyscy wyszli z tym produktem. Nie wiem jak u innych, u nas było ponowne zamówienie: ogórek rośnie kilka miesięcy, potem rośliny się męczą, trzeba zmienić krzak. To wszystko. Krzew zmienia się na dwa lub trzy tygodnie, a żniwa zaczynają się od nowa, osiągniemy pełną wydajność” – powiedział Iwanisowo.
I oczywiście nikt nie anulował kosztów ciepła i słońca, które rolnicy wystawiają ogórki w szklarniach. Cóż, kapryśne warzywo nie chce bez nich przetrwać zimy. A producent po prostu nie ma szans na odzyskanie tych zwiększonych kosztów.
— Trzeba grzać, trzeba błyszczeć. Są nieplanowane koszty, im chłodniej na zewnątrz, tym wyżej. Dlatego ogórki są takie drogie. I zdecydowanie apetyt producenta. Obecnie mamy cenę ogórka 5 rubli, czyli nieco mniej niż 2 dolary za opcję. A twoje rosyjskie kosztują 7.5 rubla, czyli trzy dolary za opcję. Ale nasz rząd utrzymuje ceny na niskim poziomie, nie pozwala nam podnosić więcej. A Rosjanie mają prawo przyjeżdżać za taką cenę i w takiej ilości, jaką mają” – powiedział Fontance Alexander Radkovets, dyrektor szklarni w Berestie na Białorusi.
Warto zaznaczyć, że Białoruś jest największym dostawcą ogórków do Rosji: w 2021 roku wolumen dostaw do Federacji Rosyjskiej wyniósł 14.5 tys. ton po średniej cenie 0.88 USD za kilogram. I niestety, białoruskiemu producentowi nie uda się teraz uratować rosyjskiego konsumenta. Z całym swoim wielkim pragnieniem, mówi Alexander Radkovets:
— Dostawy ogórków do Rosji zaczniemy od końca lutego — w marcu. Tyle, że teraz mam w tle małą ilość tego ogórka, zbiera się tylko 2.5 tony dziennie, a wszystko rozchodzi się po lokalnej sieci detalicznej. Nie ma możliwości dostarczenia ciężarówek, bo nie ma wolumenu. Strzelaliśmy też 80-100 ton ogórka dziennie, kiedy pójdą kolekcje masowe.
Dodać łyżkę miodu. Weźmy sąsiednią Finlandię. Jest prawie całkowicie pozbawiona odmiany ogórka, do której jesteśmy przyzwyczajeni. W zdecydowanej większości sieciówek (a innych praktycznie nie ma) są tylko dwa rodzaje ogórków: „lokalne” i „zagraniczne” (z reguły hiszpańskie). Oba są długie i gładkie. W tym tygodniu na przykład w hipermarkecie Prisma pierwszy rodzaj kosztuje 4.99 euro za kg, drugi — 3.69. A latem pierwszy kosztuje 1.9-2.3 euro, drugi albo znika albo kosztuje 10-20 centów taniej niż miejscowe. Czasem pracowita gospodyni (prawie Finka) trafi na „bezwarunkową” — tak nazywają się krzywe (Käyrä) ogórki lokalnej produkcji. To takie, które swoim wyglądem nie pasują do smukłych fińskich wyobrażeń o ogórkach. Wtedy zupełnie zwyczajne w smaku ogórki można wyrwać za 1.8 euro nawet w srogą zimę. Cóż, czasami można natknąć się na coś z przedrostkiem „eko”. Będzie kosztować 13-15 euro za kilogram o każdej porze roku. To właściwie cała różnorodność. Każdy, kto jadł fińskie ogórki, nie pozwoli skłamać — są bez smaku, czy to lokalne, czy hiszpańskie. A te najbardziej pożądane — małe, chrupiące, z żółtym tyłeczkiem i pryszczami — prawie nigdzie nie można tam znaleźć za żadne pieniądze.
Źródło: https://www.fontanka.ru