Patrząc dziś na schludne regały z mikro-zieloną, na sterylne pomieszczenie, w którym przy wejściu proszą o założenie pokrowców na buty i dezynfekcję rąk środkiem antyseptycznym, na czyste jasne światło nad półkami z sadzonkami, aż trudno uwierzyć, że rodzinny sklep rolniczy „Botanik” i firma Green Ferma Aleksieja Kownerczuka i Taisii Melech rozpoczęli od szklarni na zwykłym balkonie i wyrosli z po ludzku zrozumiałej niechęci Aleksieja do pomocy matce w kopaniu łóżek w zbiorowym ogrodzie.
Lekcja otwarta
Ogromne panoramiczne okna z widokiem na las. W stronę światła ciągną się rzędy półek, na których kilka odmian bazylii, sałaty i kapusty, grochu, rzodkiewki, boćwiny, rukoli, szczawiu, zielonej musztardy, melisy i rubinowego amarantusa. Osobno rosną jadalne kwiaty — nasturcja, borago i bratki.
Rozmawiamy z Taisyą Melekh w przytulnym zakątku ozdobionym makramą. Kilka minut po rozpoczęciu rozmowy dzwoni dzwonek nad drzwiami wejściowymi. Do sklepu wpadają trzy zdyszane uczennice.
— Czy możemy mieć zestaw do uprawy rukwi wodnej?
— Możesz — uśmiecha się gospodyni. — Dziewczyny, skąd was wszystkich wysyłają? Nie jesteś dzisiaj moim pierwszym.
— Z biologii — odpowiadają chórem dziewczyny.
- Jaka klasa?
- Szósty.
— Oto zestaw dla Ciebie, instrukcje w środku, możesz zeskanować kod QR i obejrzeć film instruktażowy o uprawie mikrozielonych. I proszę podaj mi numer telefonu twojego nauczyciela biologii, przyjdę do szkoły, dostarczymy ci partię tych zestawów i przeprowadzimy lekcję botaniki.
- Dziękuję Ci! — uczennice też chórem dziękują, odlatując o swoich sprawach.
— Mój mąż i ja naprawdę nie tylko zarabiamy na swoim hobby, ale także dajemy wykłady, uczymy w szkołach, tu w domu, prowadzimy wycieczki, kursy mistrzowskie i lekcje otwarte, wykonywane w Innopromie. Staramy się promować rolnictwo w każdy możliwy sposób, ale nie ten, który jest w polu, w ziemi, ale rolnictwo miejskie jest tym, co dziś tak bardzo przyciąga młodych ludzi.
„Bez brudu, w pięknym pomieszczeniu, w którym można rozwijać technologie i oferować rozwiązania inżynierskie”
Taisiya Melech
Chcemy nawet otworzyć „Miejską Szkołę Rolnika”. Jeśli się pojawi, stanie się pierwszą taką instytucją edukacyjną w Rosji. Nie robimy nigdzie rolników miejskich. Istnieje kierunek „Hydroponiki” w bloku „Uprawa roślin” na Rosyjskim Państwowym Uniwersytecie Rolniczym im. Timiryazeva w Moskwie, ale jest tam bardzo mało. A jeśli w wyszukiwaniu zdobędziesz pozycję „miejski robotnik rolny”, to nic nie znajdziesz. I mamy gotowe, opracowane technologie, standardy i listy kontrolne” – mówi Taisiya Melekh.
Według niej 20-letnie doświadczenie na stanowisku specjalisty ds. rekrutacji sugeruje, że wszystko to powinno zostać ustandaryzowane. W tym przypadku bardzo przydatna będzie szkoła dla rolników miejskich, którą Taisiya chce otworzyć w Akademickim.
Lenistwo jest motorem postępu
A wszystko zaczęło się 13 lat temu od zwykłego ludzkiego lenistwa i niechęci Aleksieja do pomocy matce na podwórku. Był zmęczony kopaniem i brudzeniem się w ziemi na słynnych sześciuset, ale aby nie denerwować matki i nie zostawiać jej bez ziół i warzyw, absolwent inżyniera górnictwa Kownerczuka zaczął studiować temat hydroponiki i umieścić razem kilka półek na sadzonki na swoim domowym balkonie.
— Zaświtało mi: będę mógł zautomatyzować nawadnianie, uzyskać szybsze zbiory, zawsze będzie czystość na balkonie, bo ziemia nie jest potrzebna. To było tak futurystyczne, że natychmiast usiadłem do szkicu” – mówi Alexey. — Tak więc rok później otrzymałem swój pierwszy patent na wielopoziomową roślinę hydroponiczną do uprawy zieleni w domu. Od tego czasu moim głównym hobby stało się wymyślanie urządzeń do progresywnej uprawy roślin.
Z biegiem czasu Aleksiej postanowił założyć gospodarstwo rolne w domu we wsi Kosulino. Tak narodził się pomysł stworzenia marki Green Farm. Wszystko zaczęło się od stojaków AliExpress za łącznie 3000 rubli, a sadzonki zajęły całe drugie piętro.
— Nigdy nie zapomnę pierwszej sprzedaży — wspomina Alexey. — Koleżanka z firmy cateringowej poprosiła mnie o przyniesienie czterech tac groszku do dekoracji bankietu. Louis Armstrong puścił w radiu What a Wonderful World i ze sprzedaży dostałem pierwsze 480 rubli.
Działka w osadzie domków została ostatecznie sprzedana. Teraz mama dość często odwiedza chłopaków na farmie, gdzie nie tylko opiekuje się roślinami, ale nawet z nimi rozmawia. Komunikacja z zielenią stała się dla niej nie „obowiązkowym sadyzmem”, ale czymś w rodzaju medytacji.
Historia miłosna
Alexey i Taisiya poznali się cztery lata temu. To, co zaczęło się jako zwykła randka, przekształciło się w rodzinę, a nieco później w małą, ale dumną rodzinną firmę zajmującą się uprawą mikro – zieleni, zieleni i jadalnych kwiatów.
— Moja agencja rekrutacyjna praktycznie nie działała z powodu pandemii. Rozwiodłam się i nadszedł czas na randki” – śmieje się Taisiya. — Aleksiej i ja spotkaliśmy się i uzgodniliśmy właśnie w temacie biznesu. On już coś dorastał i po dziesięciu latach pracy jako kierownik działu personalnego w Teatrze Opery i Baletu odszedłem i postanowiłem, oprócz rekrutacji, spróbować czegoś nowego. Właśnie pojawił się temat uprawy różnych roślin.
„Uczestniczyłam w kursach online, kupiłam jakąś chińską instalację i jako kobieta „ponad 35” zaczęła intensywnie chudnąć”
Taisiya Melech
Historia z zieleniną i kiełkami początkowo przyciągnęła mnie jako opowieść o odchudzaniu. Uprawiałem coś na parapecie i tu spotkałem Aleksieja, a on poznał taką szaloną kobietę. Oferuję pomysły, a on je realizuje. Jest inżynierem, a ja ekspertem w zakresie marketingu i promocji. Tak powstał nasz związek”, wyjaśnia Taisiya.
Trzy lata temu, kiedy para wyszła za mąż, ogród warzywny przynosił do 600 tysięcy rubli rocznie, a teraz jest to 16 razy więcej. A latem kupili dwie podobne gospodarstwa, które nie wytrzymały konkurencji i zostały zmuszone do zamknięcia.
Zastępstwo importu
Aby zorganizować rodzinną miejską farmę, chłopaki sprzedali swój samochód i dom w Kosulino. Była też pożyczka. Na aranżację w Gmachu Akademickim wydano około 5 milionów rubli. Gdy wielu dostawców zieleni opuściło Rosję, rodzinna firma otrzymała nowy impuls do rozwoju i wzrostu.
— Z powodzeniem sprowadziliśmy kilka rodzajów bazylii, eksperymentujemy z pomidorkami koktajlowymi. Od półtora roku dostarczamy nasze produkty do Zhiznmartu, byliśmy dostawcami Megamart, współpracujemy z Magnetem, teraz wjeżdżamy do Perekrestok.
„Ale naszymi głównymi klientami są restauratorzy. Podsunęli nam pomysł importowej substytucji bazylii”
Taisiya Melech
Obecnie obsługujemy 35 jekaterynburskich restauracji, w tym m.in. Plov Project i „Lost and Found”. Obecnie w mieście jest tylko czterech mniej lub bardziej dużych producentów mikrozieleń. Jesteśmy na drugim miejscu, ale mamy szerszy zakres i jesteśmy gotowi do eksperymentowania” – mówi Taisiya. — Jako pierwsi przywieźliśmy do miasta jadalne kwiaty i mieszanki sałat z kiełkami, a teraz możesz spróbować kwiatów w ciastach, ciastach i koktajlach. Bardzo ładny.
Piękne i użyteczne
Obecnie firma Green Ferma zatrudnia dziesięć osób, które właściciele od podstaw przeszkolili w nowej specjalności miejskiego rolnika. Dbają o sadzonki, kontrolują system nawadniania, myją i przygotowują do ponownego użycia plastikowe tacki, w których rośnie mikro-zieleń. Opakowanie w gospodarstwie podlega negocjacji, a produkcja jest przyjazna dla środowiska.
— Do uprawy naszych upraw używamy profesjonalnej sterylnej agrovaty. Jest to specjalnie przygotowany, pokruszony i sprasowany bazalt, w którym po obróbce cieplnej w temperaturze 1500 stopni patogeny są całkowicie nieobecne.
„Dlatego obywamy się bez chemikaliów i pestycydów. Nie mamy szkodników. Nie mamy nikogo do zabicia”
Taisiya Melech
Jedyne, czego używamy w automatycznym systemie nawadniania, to kompleksy witaminowe, które Alexey dobiera indywidualnie do każdej uprawy. Chcą też coś „zjeść”, żeby było światło do wzrostu. Gospodarstwo automatycznie pije i je. Zamontujemy kamery wideo, abyśmy mogli oglądać „rastiszki” i zdalnie włączać i wyłączać coś – wyjaśnia Taisiya.
Czasami, gdy w restauracji przynoszą ci jakieś danie, wydaje się, że szef kuchni jest zbyt zdezorientowany i przesadził z podaniem. Po co te wszystkie jadalne kwiaty? Nie możesz po prostu odciąć kawałka ciasta? Właściciele miejskiej farmy są pewni, że mikrozieleń to nie tylko hołd dla mody, pozwalający restauracjom „upiększyć”, ale też bardziej użyteczna niż „dorosła” zieleń.
— Roślina potrzebuje popchnięcia, aby wykiełkować, wydostać się z gleby i uformować pierwsze dwa liście, które będą działać jak elektrownia słoneczna — mówi Alexey. Pochłoń światło i rozpocznij procesy dalszego wzrostu. W ten sposób pojawiają się tak zwane prawdziwe liście, a pierwsze dwa liście liścieni są uważane za mikroziele.
Kiedy suche zmagazynowane substancje są przetwarzane w pęd, to w tym pędzie są już zawarte w postaci strawnej dla człowieka. Dopóki nie uruchomi się mechanizm dalszego wzrostu, na tym etapie zielenie są jak najbardziej przydatne. W porównaniu do „dorosłej” ma 7-10 razy wyższą koncentrację składników odżywczych.
Gąsienica, która nie stała się motylem
Epickie błędy o różnym stopniu nasilenia zdarzają się nawet najfajniejszym profesjonalistom. Wydawałoby się, że drobiazg to skrzydło okienne, które po wentylacji nie jest całkowicie zamknięte.
— Jedną z najdroższych upraw jest szczaw, którego nasiona sprowadza się z Europy, a od lutego ich koszt podwoił się. To bardzo kapryśna uprawa. Przychodzimy i zjadamy całą półkę. Tam, gdzie nie skończyły, zostały rozdrobnione. Długo szukaliśmy jakiego rodzaju ataku. Jakieś zwierzę lub infekcja? Zmieniono pożywkę. Jeszcze raz wietrzyli, sprzątali, zamykali okna, wycierali półki.
„A potem na innej półce znaleźli martwą gąsienicę, która zjadła szczaw. Miała ucztę z brzucha i umarła z przejedzenia”
Taisiya Melech
Miała nawet kawałek liścia wystający z jej ust. A przecież wybrałem najdroższą kulturę! — wspomina Taisiya. — Pewnie myślałem, że jestem w niebie. Od tego czasu stukrotnie sprawdzam wszystko podwójnie. Naprawdę nie chcę stracić lądowania.
Taisiya i Alexey planują otworzyć szkołę rolników miejskich, zwiększyć skalę biznesu i eksperymentować z uprawą roślin nie na Uralu, ale gdzieś w bardziej sprzyjających warunkach dla rolnictwa. Nie zamierzają jednak porzucać swojej farmy w mieście Ural.
Źródło: https://www.e1.ru